wtorek, 29 kwietnia 2014

Rzecz bez której nie mogę żyć

Ohayo :)

Dzisiaj postanowiłam wpaść do Was z postem o rzeczy bez której nie mogę żyć. Cóż, bez wątpienia, jest to mój telefon. Jestem szczęśliwą  posiadaczką iPhona 4s, i szczerze mówiąc nie zamieniłabym go na żaden inny.
Ogólnie rzecz biorąc, jestem miłośniczką firmy Apple, a Steve Jobs to mój idol.
Moją przygodę z iPhonami zaczęłam od białego iPhona 3Gs, którego miałam prawie 4 lata. Jakby nie było, to dosyć długo, więc bardzo długo nie mogłam się przestawić na Samsunga Corbie, którego używałam kiedy moje cudo spadło ze schodów. Z opresji wybawił mnie mój wujek, wraz z ciocią, kiedy podarowali mi iPhona 4s.



Cóż, ten post miał być o rzeczy bez której nie mogę żyć a więc chce wam szczegółowo przedstawić mój telefon.
Mam dosyć rzadko spotykany zwyczaj nadawania imion rzeczom, do których bardzo się przywiązuję. Mój telefon, a zarazem rzecz z którą jestem i którą mam przy sobie dwadzieścia cztery godziny na dobę, otrzymał imię Allen. Z Allenem śpię, odrabiam lekcje, komunikuję się ze światem. Przede wszystkim jednak robię nim zdjęcia.
Tak, chciałam się przerzucić na lustrzankę, robić piękne zdjęcia, a potem obrabiać je na komputerze w Bóg wie jak profesjonalnych programach... Ale mi się nie udało. Nie mogłam tego zrobić, to po prostu mnie wkurzało. Zdjęcia aparatem nie wychodziły tak jak chciałam, a żeby je poprawić musiałam czekać aż wrócę do domu i pogrzebę w komputerze. Było mi z tym niewygodnie, więc postawiłam na telefon, który mam zawszę pod ręką i parę świetnych aplikacji do zdjęć. Tak, proszę państwa! Wszystkie zdjęcia które tu wrzucam są robione telefonem i w dodatku nie widziały komputera! Da się? Da! :)
Allen bardzo pomaga mi też w blogowaniu, tu zapisuje prototypy postów oraz niektóre pomysły które mogą się kiedyś przydać.
Allena nie można więc nazwać zwykłym telefonem. To mały komputer w którym mieszczę się cała ja, cała moja osobowość, pomysły i uczucia. Wiem, że wiele osób powie że iPhony są nic nie warte, bo się zacinają i często muszą dłużej "pomyśleć" nad daną sprawa, ale taką błahostkę można wybaczyć mechanizmowi który staje się powoli mną! To jest coś niesamowitego! 


Wiem, że wiele osób uzna że jestem szurnięta, po tym co tu przeczytali, ale ja jestem po prostu bardzo sentymentalną osobą. Szybko przywiązuję się do wszystkiego, co w pewien sposób mnie uszczęśliwiło. Z posta jestem średnio zadowolona, bo wyszedł trochę zawiły, ale jeśli dotarliście aż tu, to gratuluję :)

Wiem, że zdjęcia są trochę nie na temat, ale mimo wszystko nie chciałam Was męczyć gołym słowem, więc wstawiłam co nieco. Mam nadzieję że mimo wszytko wam się podobają. 

Wielkie dzięki, za dużą ilość komentarzy. Naprawdę ludzie, nie spodziewałam się nawet dwóch komów pod ostatnim postem, a tu proszę! Prawie 30! :) 

Pragnę również dodać że blog jest w budowie i nie sugerujcie się dzisiejszym jego wyglądem, pewnie jeszcze duuużo się pozmienia :)

Plus! Przeczytałam ostatnio świetną książkę. Chcecie kolejną recenzję? 


piątek, 18 kwietnia 2014

Recenzja książki - Alicja w Krainie Zombi

Ohayo :)

Przychodzę do was z recenzją książki pod tytułem "Alicja w Krainie Zombi". Ale zacznijmy może od tego, jakiego rodzaju książki czytam i jakie lubię. Cóż, można powiedzieć, że jestem czytelnikiem, dosyć specyficznym. Uwielbiam książki dynamiczne, zaskakujące i przede wszystkim takie, które zostawią we mnie coś po sobie, a nie zginą gdzieś w wirze lektur. Zabawne jest to, że otaczający mnie ludzie często odradzają mi kupowanie książek w moim stylu, i obwiniają je za moje sny. Dlaczego? Lubię książki fantastyczne, lekkie horrory i takie w których po prostu coś się dzieje.

Dzisiaj moją propozycją dla Was jest książka Geny Showalter o pewnej dziewczynie której życie nigdy nie było normalne, ale z powodu jednego wypadku zmieniło się nie do poznania.
Cóż, ja sama myślałam że jest to adaptacja "Alicji w Krainie Czarów", ale bardzo się pomyliłam. I dobrze, bo książka jest bardzo fajna z perspektywy tego że główna bohaterka żyje w naszych czasach. Rano chodzi do szkoły i stara się odnaleźć w społeczeństwie nastolatków, a nocą walczy z zombi! Czujecie to? Istna zajebioza.
Dobrze, ale do rzeczy. Książkę bardzo szybko się czyta. Napisana jest w formie przemyśleń głównej bohaterki, która ma bardzo sarkastyczny charakter a zatem, no nie oszukujmy się, chce się czytać dalej! Uwaga! Osoby które nie lubią kiedy książki rozpoczynają się rodzinnymi tragediami, niech nie sięgają po tą książkę. Co do "straszności" tej powieści, to myślę że nikt nie powinien mieć po niej koszmarów.



Cała historia właściwie zaczyna się od wypadku rodziny tytułowej Alicji, w której oczywiście wszyscy giną. Urocza młodsza siostra bohaterki, jej matka oraz ojciec chory psychicznie. Tak się przynajmniej wydawało. Jak się potem okazuje, ojciec Alicji nie był chory, lecz cały czas mówił prawdę. Widział zombi, a nikt mu nie wierzył. Dlatego po jego śmierci, na jego starszą córkę spadają nieszczęścia. Nie dość że, pod jej oknem czatuje para nieumarłych, to jeszcze zakochała się w bandziorze, któremu nie może nawet spojrzeć w oczy bo miewa wtedy tajemnicze wizje. Bosko. Na dodatek potem okazuje się że w miasteczku grasuje pewny rodzaj mafii walczącej z zombi. 

Generalnie moje odczucia do tej książki są pozytywne, lecz czuję pewien niedosyt po niej. To jest, z tego co wiem, pierwsza część trylogii, więc myślę że następne części będą ciekawsze. Niemniej jednak "Alicja w Krainie Zombi" bardzo mi się podobała i polecam ją również Wam. 

Co sądzisz o mojej recenzji książki?

Chciałbyś zobaczyć jeszcze jedną recenzję mojego autorstwa?

Dziś też oczywiście chce wam życzyć wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Wielkanocnych. 


Już niedługo zmieni się wygląd bloga! :)


piątek, 11 kwietnia 2014

Zdjęcia + zmiany

Witajcie!

Przychodzę do was po dłuższej przerwie, z resztą nie pierwszy raz... Wcale nie jestem z tego zadowolona, więc będę robiła wszytko by robić więcej zdjęć i posty dodawać co tydzień!
Cóż, jak pewnie zdążyliście już zauważyć, nie dodaję za często postów z powodu braku zdjęć. I tak było też niestety tym razem. Przychodzę do was z zalewie 3 zdjęciami, bo po prostu, mam dużo inspiracji, ale nie chce wam dawać tego co widać na prawie każdym innym blogu. Co to oznacza? Oczywiście, nie trzeba być geniuszem żeby zobaczyć że na prawie każdym blogu widnieje post o wiośnie i wszechobecne zdjęcia kwiatków... Cóż u mnie takich zdjęć nie zobaczycie, bo możecie sobie wejść na jakiegokolwiek innego bloga i je zobaczyć. Ale do czego zmierzam - od dzisiaj postanawiam że na blogu nie będą pojawiały się zdjęcia mojej osoby (lub przynajmniej w znikomej ilości) bo po prostu nie mam osoby, która by te zdjęcia robiła. Będą pojawiać się za to zdjęcia, takie typowo z życia codziennego, bo będę fotografować co popadnie, ale postaram się nie zgapiać z innych blogów. Zdjęcia będą po prostu robione z mojej perspektywy.


Jakoś lubię to zdjęcie. Jest takie melancholijne. Właśnie takie lubię, minimalistyczne. Ktoś powiedział mi ostatnio żebym nie wstawiała tego zdjęcia, bo jest na nim nie ładna pogoda za oknem, i żebym zrobiła jeszcze jedno gdy będzie świecić słońce. Cóż, uważam że ta szarość poranka jest atutem tego zdjęcia. Poza tym, ja po prostu lubię każdą pogodę, a deszcz to chyba najbardziej. 


Tu macie z kolei zdjęcie zrobione również rankiem, tyle że już wtedy kiedy świeciło słońce. Też bardzo mi się podoba. I nawet nie musiałam w nim grzebać. Po prostu wstawiłam, jakie zrobiłam.

Muszę przyznać że mimo wszystko, te dwa zdjęcia bardzo przypadły mi do gustu. Szczególnie pierwsze. Przyzwyczajcie się, bo teraz częściej będę dodawała takie właśnie zdjęcia. 
Pewnie zauważyliście że zmienił się nagłówek bloga. Cóż, niedługo zmieni się cały design (no, dobra, prawie cały), i tak będę robić z każdą nową porą roku. 

Hmm, nie jestem zadowolona z tego posta, bo miało być o tym co u mnie i jakie zmiany zadziały się ostatnio w moim życiu, a wyszło takie "coś". Więc, żeby odratować tego posta, mam do was pytania. Planuję zrobić na blogu recenzję książki którą ostatnio czytałam. 

Czy chciałbyś przeczytać na moim blogu recenzję książki?

Poza tym, chciałabym się dowiedzieć czy...

Podobają Ci się zdjęcia które zamieściłam w dzisiejszym poście?

Oraz chciałabym Was prosić, żebyście w  komentarzach zadawali mi pytania, bo jeżeli pomysł z recenzją książki wypali to do niej dodam również odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania. 

Dziękuję również, za każdy komentarz, bo nie sądziłam że będzie ich tak dużo. Jeśli podoba Ci się post - skomentuj, jeśli podoba Ci się blog - zaobserwuj :)